poniedziałek, 26 sierpnia 2013

Rozdział 6

Czas mijał. Dopiero był listopad, a już przygotowywałam razem z mamą wigilijny stół. Te święta spędzaliśmy sami, tylko ja, mój brat i nasi rodzice, także nic szczególnego się nie działo. Podczas przerwy świątecznej wciąż myślałam o Alanie, Brianie, oraz o tajemniczym śnie... Nie wiedziałam co mam o tym myśleć. 

Ostatnie dni wolnego od szkoły minęły mi bardzo szybko. Byłam już po pierwszym dniu w szkole w nowym roku. Jednak znowu wydarzyło się coś dziwnego.

Siedziałam przed szkołą. Widziałam, że na zewnątrz znajduje się też Brian. Alana również widziałam, jednak on chyba mnie wtedy nie zauważył, zresztą był dość daleko ode mnie. 
Siedziałam razem z moimi przyjaciółkami i koleżankami z klasy. One jednak na chwilę gdzieś poszły, a ja zostałam na parę minut sama. 
Wtedy zobaczyłam coś, co mnie odrobinę zdziwiło. W moją stronę szedł nie kto inny jak Brian! Poczułam jak robi mi się gorąco, a serce zaczyna szybciej bić. Nadal jednak nie myślałam, że mogłabym być zakochana ani w Brianie, ani w Alanie. To było strasznie dziwne.
Brian podszedł, widziałam, że chowa coś za plecami. Obok niego stał jego kolega, który trzymał jakąś kartkę. Brian stał koło mnie, ale mnie zamurowało. W tym momencie on wyjął zza pleców róże. Serce biło mi jeszcze szybciej. Gdy Brian wręczał mi piękny prezent, jego kolega odkrył kartkę z napisem "Chcesz ze mną chodzić?". Nie wiedziałam co powiedzieć. Wydawało mi się, że on robi sobie ze mnie żarty, a po naszych wcześniejszych relacjach, które praktycznie nic nie znaczyły, mogłam chyba tak stwierdzić. 
Powiedziałam do Briana żebyśmy poszli porozmawiać w bardziej ustronne miejsce. 
Na początku wciąż nie wiedziałam co powiedzieć. Brian przybliżył się do mnie, spojrzał mi głęboko w oczy i...

Zaczęłam płakać. Oczywiście tak jak poprzednim razem, obudziłam się. Dlaczego muszę mieć takie piękne, realistyczne sny? 

Nie znaczyło to jednak, że zakochałam się w Brianie, że kochałam go, że wolałam go od Alana. 
Czy można było to nazwać miłością do dwóch osób jednocześnie? Chyba nie, w końcu ja bym miłością tego nie nazwała. 

-Mam straszny problem-powiedziałam do słuchawki telefonu.
-Jaki?-odparł nie kto inny jak Carmen.
-Najlepiej by było jakbyś tu jak najszybciej przyszła, proszę
-Ok, będę za 15 minut.

Po wykonaniu szybkiego telefonu do Carmen zaczęłam myśleć. Tak mnie to wszytko pochłonęło, że nawet nie zauważyłam, a już minęło 15 minut. Ponieważ Carmen stała pod drzwiami mojego domu, szybko pobiegłam jej otworzyć. 

-Co się dzieje?-pytała już od progu.
-Chodzi o Alana i o Briana.-odparłam szybko.
-Mówiłam ci już, żebyś nie próbowała niczego z Brianem.
-Nie o to chodzi.
-W takim razie o co?
-Ja już nie wiem co mam myśleć. Niby nie kocham ani jednego, ani drugiego, ale czuje takie dziwne uczucie co do nich. 
-Oj, w tym to ja ci za bardzo nie pomogę.
-Wiem, zdaję sobie z tego sprawę. Pamiętasz jak śniło mi się że byłam razem z nimi i spędziłam cudowny dzień? Całą tą historie? 
-Pamiętam, pamiętam, a dlaczego pytasz?
-To znowu się stało, ale teraz już w śnie był tylko Brian.
-O nie, ty się tym lepiej nie sugeruj, bo to tylko sen, pamiętaj.
-Pamiętam, ale nie mogę przestać o tym myśleć.
-No to może pójdziemy do galerii handlowej? 
-Miałam nadzieję że to zaproponujesz.

Godzinę później przemierzałyśmy alejki w sklepach, w naszej ulubionej galerii. Byłyśmy tez w naszej ulubionej kawiarni, zjadłyśmy po ciastku i wypiłyśmy kawę. Nie martwiłam się wtedy o nic, nie myślałam o problemach. Znowu kupiłam sobie trochę ubrać, Carmen zrobiła to samo. 

Zdziwiłam się, gdy w oddali ujrzałam ich. 

poniedziałek, 19 sierpnia 2013

Rozdział 5, część 2

Siedzieliśmy u mnie w pokoju, na moim łóżku. Ja w środku, Alan po jednej stronie a Brian po drugiej. Śmialiśmy się. Było tak fajnie. Tak, jakbyśmy byli przyjaciółmi od zawsze, a może nawet jakbym się im obu podobała... To było takie miłe, takie ekscytujące. Nie robiliśmy nic takiego, siedzieliśmy jak najbliżsi przyjaciele. To takie nieznane mi uczucie, siedzieć z dwoma chłopakami, i to na jednym łóżku, śmiać sie i wygłupiać. Czułam się świetnie. Mieliśmy tyle tematów do rozmów. Nikt nie czuł się skrępowany. Moim rodzicom nic nie przeszkadzało, nawet właśnie to, że ja, 17-letnia dziewczyna siedzę sama w jednym pokoju, z zamkniętymi drzwiami, razem z dwoma chłopakami. To było takie miłe. Takie nieznane. Takie ciekawe. Mogłabym tak zawsze. Oni- mili, spokojni, zabawni. 

Czas mijał szybko, zresztą chyba jak zawsze przy przyjemnych rzeczach. Gadaliśmy i gadaliśmy... W końcu, oni razem pocałowali mnie w policzek. Alan w jeden, Brian w drugi. To było takie cudowne. Zrobili to niby jako przyjaciele, ale nie wiem, czy przypadkiem dla chociażby jednego z nich, nie znaczyło to coś więcej. Chciałam tak naprawdę jeszcze raz, ale przecież nie mogłam tak powiedzieć. Przynajmniej z mojego punktu widzenia.

Siedzieliśmy razem jeszcze dosyć długo, w międzyczasie do pokoju przychodziła jeszcze mama i tata. Mama była zadowolona, chyba polubiła chłopaków. Chociażby według mnie tak było.
Tata nie wyrażał nie wiadomo jakiego entuzjazmu. Zresztą, z nim jest tak zawsze. Nie można jednoznacznie po nim określić co myśli.

Czas mijał, robiło się powoli późno. Wyszłam razem z chłopakami jeszcze na spacer. Było dosyć ciemno, jednak lampy oświetlały centrum miasta. Siedzieliśmy obok fontanny. To wydawało mi się takie... Takie.. Hmmm. Romantyczne? Ale przecież my nie byliśmy na żadnej randce ani nic w tym stylu. Traktowałam ich jako przyjaciół, chociaż kto wie...

Był to grudzień, także było zimno. Szczególnie mi najbardziej doskwierał chłód. Alan i Brian jednak zachowali się jak należy. Brian dał mi swoją kurtkę, a potem i Alan i Brian mnie przytulali. Już nie było mi zimno, jednak czułam się taka rozpalona... Ale było to spowodowane raczej tymi przytuleniami.... No i znowu, to było takie przyjemne, miłe... Chciałam tak już zawsze.

Alan i Brian odprowadzili mnie jeszcze do domu, na zmianę przytulając, choć już wcale nie było mi zimno. Na pożegnanie dali mi znowu po całusie w policzek, jednak ja, po tak cudownym dniu, pocałowałam i jednego i drugiego w usta... Poczułam się wspaniale, a na ich twarzy pojawiły się jeszcze szersze uśmiechy. Czułam, że byli zadowoleni, zapewne tak samo jak ja.

Chłopaki jeszcze raz mnie przytulili i każdy poszedł do domu.

I co stało się dalej? Właśnie w tym momencie zrobiłam się bardzo smutna, prawie się popłakałam... I to wcale nie z powodu Briana i Alana, chociaż zapewne również, ale przez to, że w tym momencie się obudziłam.

To wszystko było takie realne... Jak prawdziwe... I te całe uczucia, ta "magia", którą wtedy czułam. Byłam zrozpaczona, że to wszystko to tylko sen, ale jednak coś w tym momencie czułam, że Alan i Brian, już w tym prawdziwym, normalnym świecie, też o mnie w tym momencie myślą....

Rozdział 5, część 1

Usłyszałam dzwonek do drzwi.
-Cześć!-rzuciła na powitanie Carmen.
-No siemka-odpowiedziałam.
-Nie uwierzysz co mi się przytrafiło!
-Jack cie zapytał o chodzenie?
-Tak! Skąd wiedziałaś?!
-Po prostu znam cie na tyle dobrze, że wiem jak byś wyglądała i w jakim byś była nastroju jeśli tak by się stało.
-No proszę, nawet o tym nie wiedziałam. 
-No widzisz. 
-A co ty masz taki dzisiaj humorek?
-Ciągle myślę o Alanie i Brianie...
-Fakt, oni są spoko, ale do Briana do ci nie radze startować.
-Dlaczego niby?
-Też kiedyś byłam w nim zakochana, on na początku był spoko, fajny, ale potem stał się niemiły w stosunku do mnie. I tak jest chyba do większości osób, które w jakikolwiek sposób nawiązują z nim znajomość.
-No nie byłabym taka pewna. A wiesz co, może na rozluźnienie poszłybyśmy na zakupy i do naszego ulubionego baru?
-To świetny pomysł! To ja zadzwonię do Jacka, a ty do Dana, ok? 
-Zawsze było na odwrót, no ale dobra, w końcu Jack to teraz twój chłopak.

Długo rozmawiałam z Carmen. Jakąś godzinę później już byłyśmy w galerii handlowej i przymierzałyśmy najładniejsze ciuchy. Kupiłam sobie dwie sukienki, spódnicę, koszulki i spodnie. To były naprawdę wielkie zakupy, byłam z nich bardzo zadowolona. Już nie mogłam się doczekać, aż będę miała okazję ubrać zakupione ubrania. 

Gadałam z Alanem na korytarzu szkolnym, na facebook'u, smsowaliśmy... Między nami relacje były coraz lepsze. Z jednej strony byłam szczęśliwa, a z drugiej zastanawiałam się, co dalej robić.
Z Brianem w dalszym ciągu pisałam na facebook'u, czasem wysłałam mu smsa... Tak na prawdę, to było coraz lepiej, ale ja oczywiście nie wiedziałam co robić.

W dalszym ciągu myślałam o Alanie i Brianie. Ponieważ było już jednak późno, położyłam się spać. 

wtorek, 13 sierpnia 2013

Rozdział 4

Był 30 listopada. Tego dnia w naszej szkole miała się odbyć dyskoteka andrzejkowa. Po szkole, gdy przyszłam do domu, zaczęłam się przygotowywać. Ładnie się ubrałam, trochę umalowałam, oraz uczesałam.

Niedługo potem byłam już w szkole. Muzyka grała głośno, praktycznie z każdego miejsca w budynki można ją było usłyszeć. Wszyscy powoli zaczynali się bawić, ja również, jednak nie z chłopakami, a z moimi przyjaciółkami i osobami z klasy. Bawiłam się, ale coś w środku mnie jednak mnie nękało, a ja nie wiedziałam co to. Patrzyłam się na wszystkich chłopaków, miałam mieszane uczucia. To było strasznie dziwne.

W końcu dostrzegłam jego. I nie chodziło tu wcale o to, że zakochałam się od pierwszego wejrzenia. Właściwie w ogóle nie wiedziałam, czy to nawet w późniejszym czasie można by było nazwać zakochaniem, albo nawet chociażby zauroczeniem.
Wracając do tego co wcześniej napisałam, zobaczyłam Alana. Gadałam z nim czasami nawet na korytarzu, jednak to zawsze były rozmowy zaczęte przez niego. Pytał praktycznie zawsze o to samo, ale był to dość ciekawy temat. Nic do niego wcześniej nie czułam. Nawet nie zwracałam na niego uwagi. Wtedy jednak, zaczęło się coś, co pogłębiało się miesiącami.
Patrzyłam tak na niego jakbym go nigdy nie widziała. Jakbym dopiero go dostrzegła, i właściwie w pewnym sensie tak było.

Gdy tańczyłam, widziałam, że on również na mnie patrzy. Serce zabiło wtedy trochę mocniej. Nigdy wcześniej nie znałam tego uczucia. Chwilę później, gdy nie tańczyłam, Alan podszedł do mnie. Znowu zagadał do mnie, tak jak zwykle, jednak moje uczucia związane z tym nie były już takie jak zawsze. To było zupełnie co innego. Po raz kolejny byłam ciekawa, co stanie się dalej.

Czas mijał, dyskoteka dalej trwała. I wtedy, znów dostrzegłam pewną osobę... Był to Brian. Wydaje mi się, że nie zwracał normalnie na mnie uwagi, chociaż może się myliłam. Nigdy z nim nie rozmawiałam. I po raz kolejny, nie nazwałabym tego jednak "miłością od pierwszego wejrzenia". Tego akurat nie można tak określić.

Dyskoteka się skończyła, a ja wciąż myślałam o Alanie i Brianie. Nadal jednak mogłam stwierdzić, iż się w nich nie zakochałam. To było strasznie dziwne uczucie.

Kolejne dni mijały. Był już grudzień. Alan dalej do mnie zagadywał na przerwach, Brian nie robił tak naprawdę nic. Zastanawiałam się czy on w ogóle mnie dostrzega. Alan pisał do mnie na facebooku, patrzył się na mnie, rozmawiał ze mną. Znaliśmy się średnio dobrze.

Któregoś dnia, a przerwie, gadałam ze znajomymi z klasy. Po raz kolejny dostrzegłam Alana i Briana. Gadali ze sobą, sprawiali wrażenie jakby kogoś szukali. W końcu, zobaczyłam, że idą w moją stronę. Nie wiedziałam o co chodzi. Nie minęła minuta, a już stali koło mnie. Gadaliśmy chwilę. Nie myślałam, że tacy chłopcy jak oni gadali by z taką dziewczyną jak ja. Nie chodziło tu o to, że jestem jakaś inna, ale wiadomo, że każdy jest wyjątkowy. Nagle jednak naszą rozmowę przerwał dzwonek na lekcje.

Alan i Brian byli w tej samej klasie. Jesteśmy w tym samym wieku, jednak ja jestem w innej. Z jednej strony było mi trochę smutno z tego powodu, a z drugiej nawet się cieszyłam. Nie potrafię jednak tego uzasadnić. Po prostu tak było i tyle.

Z Alanem w dalszym ciągu czasami rozmawiałam, z Brianem popisałam pare razy, ale to wszytko. Nie wiedziałam, jak to dalej będzie, o co chodziło w ogóle z uczuciem, które było między nami, jeżeli jakiekolwiek było i można to tak nazwać.

Post inny niż zwykle- Libster Blog Award

Tak więc teraz nie jest to rozdział, ale dość nietypowy inny post niż zwykle, różniący się od tych pojawiających się na moim blogu. Pewnie poznając po tytule, wiecie już, że zostałam nominowana do Libster Blog Award. Nominowała mnie http://pisane-olowkiem.blogspot.com .

Pytania:
1.Ile masz lat?
12 :D

2.Jaki jest twój ulubiony kolor?
Czarny i biały ;d

3.Jaki jest twój ulubiony aktor/aktorka?
Nie mam ulubionego ;)

4.Lubisz vive?
Trochę ;p

5.Masz zwierzaka?
Mam psa i szczurka xd

6.Lubisz burze?
Z jednej strony tak, a z drugiej nie :p

7.Jaka jest twoja ulubiona piosenka?
Nie umiem wymienić jednej, zresztą za dużo ich xd

8.Jak masz na imię?
Ola :)

9.Jaki jest twój ulubiony blog?
http://wiska-wiskaa.blogspot.com/
http://lucy-luucy.blogspot.com/

10.Masz długie włosy?
Wydaje mi się że tak, kiedyś miałam aż do tyłka ;D Potem jednak je ścięłam i miałam gdzieś tak z 3 cm nad "cycki" xd Teraz mam mniej wiecęj, za łopatki, no może równo z nimi. Wydaje mi się jednak, że znowu będę zapuszczać ;)

11.Lubisz koty?
Tak pośrednio ;d

Moje pytania:
1.Ulubiony smak frugo?
2.Wymarzony prezent?
3.Laptop czy komputer?
4.Mieszkasz w domu czy w bloku?
5.Co zainspirowało cie do założenia bloga?
6.Ulubiona potrawa?
7.Masz rodzeństwo?
8.Na wakacje wolałabyś jechać nad morze czy w góry?
9.Do której klasy idziesz po wakacjach?
10.Twoje drugie imię?
11.Co najczęściej jesz na śniadanie?

Nominuję:
http://onedirection-zakogomnieuwazasz.blogspot.com
http://life-is-brutal-sweetie.blogspot.com
http://mkstbs.blogspot.com
http://ogrod-rysunkow.blogspot.com

PS Jeszcze dzisiaj lub jutro dodam nowy rozdział ;)


czwartek, 8 sierpnia 2013

Rozdział 3

-No Andrea, w końcu jesteś w domu. Tęskniliśmy- przywitali mnie moi rodzice.
-Cześć! Też się cieszę, że już jednak jestem w domu-odpowiedziałam.
-No dobrze, jest już późno, umyj się i idź spać, bo przecież jutro wszyscy macie iść do szkoły.
-Dobrze już idę.

Rano znów obudził mnie ten sam budzik co 6 dni wcześniej. Nie dzwonił on jednak teraz o 3 nad ranem, a o 6:30. Zebrałam się szybko do szkoły. Byłam kompletnie nieprzygotowana do lekcji. W szkole miał być dość ważny test tego dnia, jednak nasza nauczycielka na szczęście nas z niego zwolniła. Mówiąc o nas mówię oczywiście o osobach, które były na obozie. 

Dzień w szkole mijał, aż w końcu na jednej z przerw zaczęłam zastanawiać się. Jeżeli nie Dan, to o kogo nawet miałabym się starać? Nie chciałam zakochiwać się na siłę, jednak było mi trochę przykro, że nawet nie mam o kim myśleć. Wszystko jednak zaczęło się zmieniać w tym jednym dniu. 

W mojej szkole nie było wielu fajnych chłopców. Jednak do takich, na których często zwracałam moją uwagę należał między innymi Brian i Alan. Jack też jest nawet spoko chłopakiem, kolegą, ale jak to już pewnie wcześniej wspominałam- nikim więcej. A poza tym Carmen była w nim zakochana. 

Tak naprawdę to nawet nie pamiętałam kiedy byłam w ogóle tak "poważniej zakochana". Zawsze jeżeli w ogóle podobał mi się jakiś chłopak, to trwało to krótko i nie znaczyło raczej zbyt wiele. Nigdy nawet nie byłam za bardzo zainteresowana chłopakami, było mi to tak szczerze obojętne. Jednak wtedy, po powrocie z obozu językowego, coś się zmieniło. Sama nawet byłam tym zdziwiona, nie spodziewałam się tego. 

Nadal jednak nie byłam jakoś szczególnie zakochana, ale po tym fakcie pojawiło się we mnie jakieś dziwne uczucie. Zaskoczyłam się tym, choć może się to wydawać dziwne. Nie wiedziałam, co mam o tym myśleć. Zresztą praktycznie cały ten dzień myślałam, a także nie wiedziałam co myśleć. 

-Jak tam, wyspałaś się?-zapytała mnie Carmen.
-Tak średnio, nie mogłam jakoś za bardzo zasnąć, a ty?-odpowiedziałam. 
-Też tak jakoś, ale ogółem to ja się nawet cieszę, że ten obóz się jednak już skończył. Było fajnie, ale już chciałam wracać do tego co było wcześniej.
-Ja tak samo, jednak to już nie jest wrócenie do "tego co wcześniej". To jest zupełnie co innego, przynajmniej w (chyba) większej części. 
-Tyle się zmieniło...
-No właśnie. Spodziewałaś się w ogóle tylu zmian?
-Nie bardzo. Bardziej wydawało mi się, że znów wrócę do domu, do tej samej szkoły, z tymi samymi relacjami w stosunku do innych osób.

Zaintrygowało mnie to, w jaki sposób Carmen to wszystko ujęła. Nawet mogłabym powiedzieć, że nie spodziewałam się tego po niej. 

Byłam też ciekawa, co się zdarzy dalej. W końcu sama za bardzo nie wiedziałam, zresztą chyba raczej nikt nie umie przewidywać przyszłości ze stuprocentową pewnością. Albo z jakąkolwiek pewnością.

Kolejne dni mijały, a ja dalej praktycznie cały czas głęboko rozmyślałam. Nie pojawiły się wtedy jeszcze za duże zmiany, albo nawet chociażby jakiekolwiek zmiany. Ja jednak czułam, że niedługo nastąpi jakiś "przełom", jeżeli można to w ogóle w ten sposób nazwać. 

Czas mijał, w dalszym ciągu było zimno, listopad nie dobiegł jeszcze końca. I to właśnie w tym momencie, zaczynało się coś, czego nie umiem opisać. To było takie jakby nieznane mi uczucie, ale byłam bardzo ciekawa, co stanie się dalej. W końcu się jednak przekonałam. 



środa, 7 sierpnia 2013

Rozdział 2

-No dziewczyny, hmmm ale narozrabiałyście-usłyszałyśmy od progu.
Zobaczyłyśmy, że pani w końcu przyszła.
-Andrea, bierz swoje rzeczy. Dzisiaj masz spać u dziewczyn z pokoju 18. Miłej nocy.
Te ostatnie słowa szczególnie mnie zdenerwowały. Zawsze wychowawczyni czepia się tylko mnie. Wzięłam tylko torbę, w której była woda do picia, telefon i słuchawki. Walizkę zostawiłam.

Pięć minut później stałam w piżamie pod drzwiami pokoju nr 18 i pukałam. W tym pokoju była Carmen, Jenny, Brenda, a także Charis. Właściwie to pierwsze były tu Erica i Grace, jednak zamiast nich była tu właśnie Charis. Otworzyła mi Carmen, jednak za nimi stały wszystkie pozostałe dziewczyny, które gapiły się, kogo to pani do nich przeniosła. 

Z niechęcią weszłam do pokoju. Dziewczyny wskazały mi na łóżko, na którym miałam spać. Była na nim rozwalona kołdra, poduszka i prześcieradło. Stało ono pod oknem. Sąsiednie podwójne łóżko zajmowała Charis i Carmen. Wkurzona i trochę smutna usiadłam na łóżku, wyciągnęłam telefon i starałam się czymś zająć. Jenny i Brenda ciągle gadały i plotkowały. Carmen też znalazła sobie jakieś zajęcie, a Charis siedziała i patrzyła się co każda z nas robi. Było to według mnie dziwne. 

Po jakichś 15 minutach też jednak zaczęłam gadać z dziewczynami. Zaczęło być zabawnie. Nawet mi się zaczęło podobać tam u nich. 

Z Jenny znałam się wcześniej, dość często gadałyśmy na korytarzu szkolnym. Z Brendą chodzę do klasy. Nawet ją lubię, jednak czasami strasznie mnie denerwowała. Jednego dnia była świetną przyjaciółką, a następnego gadała wszystkim jaka ja to jestem durna. 

Będąc w tym pokoju, stwierdziłam, że Carmen to chyba fajna, miła osoba. Dużo z nią gadałam. Po jakimś czasie zapytała się ona, kto chce z nią spać w tym łóżku, ponieważ ona nie chciała być za bardzo z Charis. Powiedziałam, że ja chcę. Przeniosłam się na drugie łóżko, obok Carmen. Ciągle się śmiałyśmy, nawet zaprzyjaźniłyśmy się. Od tego momentu wszędzie razem chodziłyśmy, jak jedna gdzieś szła, to druga z nią również szła. 

Poza tym, Carmen była dziewczyną Dana. Chodzili ze sobą 3 miesiące, jednak gdy na kursie on ciągle spoglądał jedynie na Jenny, ona z nim zerwała. Nie zrobił sobie z tego nic. Było mu obojętne. No cóż. 
Carmen zakochała się za to w Jacku. Nie powiem, Jack to nawet spoko chłopak. Chodzę z nim do klasy. Czasami jednak trochę przesadza, ale ogółem jest nawet fajny. 

Obóz powoli dobiegał końca. Wszystkim nam strasznie się podobało, aż szkoda było wyjeżdżać. Ogółem te wszystkie wydarzenia aż zawróciły mi w głowie. Dość mi już było Jenny, Brendy i Charis... 

-Andrea, idziesz jutro do szkoły?-zapytała Carmen gdy byliśmy już wszyscy w pociągu i wracaliśmy do domu.
-Pani powiedziała, że każdy musi iść jutro-opowiedziałam.
-No ale przecież my będziemy tak późno w domu, zaśpimy na jutrzejsze lekcje!
-No właśnie wiem, trzeba by było z panią najwyżej pogadać, ale marne szanse żeby coś zmienić.
-Masz racje. Zauważyłaś, że teraz podczas obozu wiele rzeczy się zmieniło?
-Właśnie też mam takie uczucie. Myślałam że wrócimy do domu i wszystko będzie jak dawniej, a tu tyle zmian.
-Sześć dni tak zmieniło nasze życie, no nie? 
-Właśnie, pojechałam z jedną przyjaciółką, jaką była Jenny, jednak przekonałam się, że to tylko wredna, fałszywa przyjaciółka.
-Przyjechałyśmy jako dwie praktycznie zupełnie obce sobie osoby, a wracamy jako tak dobre przyjaciółki.

Dość długo trwała wtedy moja rozmowa z Carmen. Bardzo ją polubiłam. To była chyba najlepsza osoba jaką w życiu spotkałam. Te wydarzenia wywróciły mi w głowie, ale nie spodziewałam się tego, co spotkało mnie po powrocie.

wtorek, 6 sierpnia 2013

Rozdział 1

Była 3:05, gdy mój budzik zaczął dzwonić.
-Andrea, wstajesz?-zapytała moja mama.
-Pięć minut, proszę-odrzekłam.
-Spóźnisz się, a przecież sama dobrze wiesz jak wyczekiwałaś tej wycieczki.
-No dobra, dobra, już wstaje. Zrobisz mi śniadanie?
-Pewnie, tylko wstawaj szybko.
Tak zakończyła się moja krótka rozmowa z mamą.

Godzinę później byłam już na przystanku i czekałam na autobus. Kilkanaście osób z mojej szkoły, w tym ja, mieliśmy jechać na obóz szkoleniowy języka angielskiego. Był koniec listopada, zimno, ciemno, śnieg zaczynał padać. Obok mnie stali też moi znajomi. Była tam też Carmen, Jack, Dan, Jenny, Brenda, oraz parę innych osób.
Siedzieliśmy już w pociągu. Byłam w przedziale z Carmen, Danem, Holly, Ericą, Diane, i dwoma innymi osobami których nie znałam. Mieliśmy jechać 12 godzin.

Na początku nie znałam jeszcze za bardzo Carmen, Dana i Holly. Normalnie nie rozmawiałam z nimi. Przez te 6 godzin przejechanych w tym pierwszym pociągu poznałam jednak trochę bliżej Dana. Dobrze mi się z nim gadało. Do Carmen jednak nie miałam przekonania, nie spodziewałam się że wyjdzie z tego to co wyszło w późniejszym czasie.
Do pierwszej przesiadki czas mijał dość szybko. W końcu jednak trafiliśmy do drugiego pociągu. Nie było już tam przedziałów. Siedziałam obok Holly, a naprzeciwko mnie siedział Dan. Koło niego była Charis. Przez całą drogę chyba próbowała z nim flirtować, przynajmniej z mojego punktu widzenia tak to wyglądało.

W końcu dotarliśmy do ośrodka w którym mieliśmy mieć kursy językowe przez następne 6 dni.
Miałam pokój razem z Diane, Holly, Charis i Claribel. Byłoby nawet ok, gdyby nie Charis. Nie lubiłam jej. Była trochę dziwna.
Razem z dziewczynami poszłyśmy na kolacje. Siedzieliśmy przy dość dużych stołach. Zawsze każdy siedział jednak w innym miejscu.

Tak naprawdę, to chyba trochę spodobał mi się Dan. Jednak po dwóch dniach, gdy zobaczyłam, że tyle dziewczyn do niego zarywa, a on sam jednak nie jest moim typem chłopaka, zrezygnowałam. Był fajnym kolegą, ale raczej nic więcej.

Przez kolejny dzień obserwowałam Carmen. Wydawała mi się na początku dziwna, niezbyt ją lubiłam. Z niechęcią na nią patrzyłam. Wydawała mi się trochę pusta,  a takich osób nie lubię.

Przez pierwsze dwa dni obozu szkoleniowego było bardzo ciekawie, ale czułam, że coś nie pasuje mojej nauczycielce, zresztą jak zawsze. Przeczuwałam, że pewnie jak zwykle potem będzie jakaś sprawa ze mną. Tak też się stało. W trzecim dniu wychowawczyni zagościła u nas w pokoju. Czułam, że będzie afera. Oczywiście pani stwierdziła, że to ja sprawiam problemy, chociaż nic nie robiłam. Szanowna nauczycielka jednak uwagi kierowała do całej naszej piątki.
-Co wy wyprawiacie?!-krzyknęła.
-P..p..p..proszę pani, ale my nic nie zrobiłyśmy-odrzekłyśmy ze strachem.
-Jak to nic?! A ty, Andrea, szczególnie przesadzasz!
Nic nie odpowiedziałam, bo nawet nie wiedziałam o co chodzi.
Pani  powiedziała jeszcze tylko, że przyjdzie wieczorem i powie, która dziewczyna w ramach kary ma się przenieść do innego pokoju.
Żadna nie chciała, żeby to właśnie ją przenieśli, ale każda przeczuwała że to właśnie ona będzie ponosić konsekwencje za wszystkich.

W całym tym zamieszaniu chodziło o to, że niby wyganiamy z pokoju Charis. Rzeczywiście, wszystkie nas wkurzała, ale wcale nie było tak jak to powiedziała moja wychowawczyni. Zapewne doniosły na nas dziewczyny, które były dwa pokoje dalej, czyli między innymi Jenny i Brenda.
Tej feralnej nocy Charis poszła spać właśnie do pokoju w którym były "te dwie". Do nas za to przyszła Erica i Grace. U nas, w pięcioosobowym pokoju spało 6 osób, a u nich w pięcioosobowym 4 osoby...

Wieczorem, przed 22 (czyli przed ciszą nocną) przyszła do nas nauczycielka, i powiedziała, która dziewczyna ma iść do tego strasznego pokoju...

Bohaterowie

Andrea Smith
17 lat
Hobby: granie na pianinie, słuchanie muzyki, spotykanie się z przyjaciółmi

Carmen Brown
16 lat
Hobby: taniec, zabawa z siostrą, sport

Jack Rachel
17 lat
Hobby: granie na instrumentach, śpiew

Dan Collins
16 lat
Hobby: piłka nożna, spotykanie się ze znajomymi

Brian Roberts
17 lat
Hobby: muzyka, piłka nożna, imprezy

Alan Evans
17 lat
Hobby: muzyka, sport, prowadzenie imprez

Jenny Walker
16 lat
Hobby: strojenie się, taniec

Brenda Carter
17 lat
Hobby: Wymądrzanie się, uprzykrzanie innym życia




Pierwszy rozdział pojawi się jeszcze dzisiaj lub ewentualnie jutro :)